wtorek, 5 czerwca 2012

Takie rozważania o adopcji i kupnie szczeniaka z hodowli

Zrobiła się wielka awantura na FB, bo jedna z fundacyjnych ciotek kupiła sobie dwa szczeniaki z hodowli.
No bo jak to, mówi o adopcji, pomaga bezdomnym psom, a sama kupuje dwa super rasowe szczeniaki.
Ja tego tak dobrze nie rozumiem, bo każdy szczeniak to dla mnie kłopoty.
Nie umie się zachować, wszystko gryzie, wszędzie się załatwia i nie bardzo rozumie jeszcze psie zasady.
Ludzie nazywają to wychowywaniem.
Ale zanim taki szczyl stanie się psem, to długa i trudna droga, wiem to bo bo widziałem już wiele szczeniaków.

Nie chodzi o szczeniaki, tylko o fakt zakupu, kiedy tylu moich braci szuka domu, umiera w schroniskach, jest maltretowanych i głodzonych....
No bo jak to, ktoś kto pomaga takim niechcianym, a kupuje szczeniaka (z najlepszej hodowli FCI, nie od pseudo),  za kilka tysięcy i mając dwa miejsca w domu, zapełnia je tymi, którzy i tak będą meli domy.
A na stronie fundacji błaganie o chociaż dt....

Każdy ma marzenia. Ja też marzę o domu, swoim własnym, swoim człowieku, takim który będzie mnie kochał bez zastrzeżeń, że jestem stary i nie piękny, i będę chorował(każdemu to się kiedyś zdarzy, staremu szybciej).
Ciotka zamarzyła o szczeniakach, rasowych, z dobrej hodowli, które będą z nią przez długie lata.
Umarły jej niedawno dwa psy, jeden z adopcji, nie chciałaby kolejnych pożegnań.
Ja to rozumiem, jestem już bliżej niż dalej.

Ale z drugiej strony, to tak sobie myślę, że zawsze można znaleźć złoty środek.
Jeden wymarzony, jeden adoptowany, jeżeli jest miejsce i fundusze na dwa.
Trudno jest wychowywać dwa szczeniaki, zawsze lepiej, jeżeli jeden pies jest dorosły, szczeniak uczy się od niego. To doświadczenia wielu hodowców i szkoleniowców..
Wiem, że joaaa poznała kilka osób, które złapały złoty środek.
I dobrze, że są tacy ludzie. Pomagają nam, bezdomnym, wyrzuconym, a jednocześnie starają się  zachować rasy psów, żeby były rasami.

Wiem, że joaaa kocha molosy, marzy o dogu i buldogu. Ale na razie ma prawie boksery i prawie doga Feniksa.
A ja ją kocham i ona mnie.

8 komentarzy:

  1. Masz Joasiu dokładnie rację . Myśle, że właśnie o to chodzi wszystkim "zszokowanym " i zbulwersowanm takim zachowaniem" - "podwójna moralnością ".... ale cóz każdy robi jak dyktuje mu jego sumienie.A co do marzeń -widze , że mamy podobne , wprawdzie u mnie w marzeniach zawsze ta sama rasa , niezmiennie od ponad 40 lat... Planowałam , ze kiedyś, gdy otrząsne się po stracie będa dwa jeden maluch , spełnienie moich marzeń o rasie i drugi - największa bieda , bez szans na adopcję ..... Bieda już jest - nie wiem czy największa , ale ze względu na swe zachowania , z pewnością bez szans na adopcję , a maluch- spełnienie marzeń ? Cóż , marzenia musze "odłożyć na półkę" , najpierw muszę wychować "biede" , a myślę, że potrwa to baaaardzo długo, bo póki co "bieda " jest niereformowalny !!!! Zyczę Ci spełnienia Twych marzeń .

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak myslisz Kochana ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ważne kto , ważne, że poglady i marzenia podobne

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam kotkę rosyjską z hodowli i dachowca z piwnicy... I tak sobie myślę że drugi raz nie kupiłabym rasowego zwierzaka... Kocham Szurcię i nie oddałabym jej nikomu za nic, ale w mojej ocenie mnożenie rasowych zwierząt niewiele różni się od mnożenia tych nierasowych... Moim zdaniem, i nikogo nie zapraszam do żadnych polemik, satysfakcja hodowcy i "rozwój rasy" (często idący w złym kierunku) nie jest warta tego, aby w piwnicach czy schroniskach cierpiały i umierały zwierzaki nierasowe.
    Troche trąci mi to hipokryzją.
    Kotkę rasową kupowałam 7 lat temu i od tamtego czasu poglądy mi sie znacznie zmieniły.

    OdpowiedzUsuń